Wśród prezentowanych dokumentów jest np. Dekret Gubernatorskiej Rady Komisarzy Ludowych miasta Saratów „O skasowaniu prawa własności prywatnej w stosunku do kobiet” (1918), w którym przeczytamy, że: «Wszystkie kobiety objęte tym Dekretem, nie pozostają nadal własnością prywatną», lecz stają się własnością całej klasy robotniczej. Prawo przydziału do korzystania z uwolnionych kobiet posiada Rada żołnierskich, chłopskich i robotniczych Deputowanych miast i wsi. Obywatele mężczyźni, jeżeli akceptują warunki tego Dekretu, mają prawo korzystać z kobiety nie częściej niż cztery razy w tygodniu i nie dłużej niż przez trzy godziny. Każdy członek kolektywu robotniczego ma obowiązek wpłacać 2% od swej pensji na konto funduszu edukacji ludowej. Każdy mężczyzna, chcąc skorzystać z egzemplarza mienia ludowego (to jest kobiety...), musi przedstawić wydany przez związek zawodowy lub przez fabryczny komitet robotniczy dowód swej przynależności klasowej”.
Stąd może wzięły się dowcipy, że w komunizmie wszystko będzie wspólne, także żony. Seks był w ZSRR generalnie tematem tabu, niechętnie poruszanym. Choć, z drugiej strony, sprawa od początku traktowana była bardzo poważnie. Włodzimierz Lenin pisał: "W miłości biorą udział dwie osoby i powstaje trzecie, nowe życie. W tym momencie już kryje się społeczne zainteresowanie i powstaje obowiązek w stosunku do kolektywu". Jednocześnie jednak wódz rewolucji uważał, że proletariat, "jako wschodząca klasa, całkiem nie potrzebuje upajania się seksualnym niepohamowaniem".
Aron Załkind, znany moskwiczanom jak "lekarz bolszewików", autor broszury "Rewolucja i młodzież", twierdził, że "nadmierna uwaga na zagadnieniach płci może osłabić zdolność bojową proletariackich mas", a ponadto "pracownicza klasa w interesach rewolucyjnej rzeczywistości posiada prawo do wtrącania się w intymne życie swoich członków". Na wystawie w warszawskim Muzeum Erotyki przedstawiono "Dwanaście seks-przykazań dla rewolucyjnego proletariusza" autorstwa Załkinda. Pierwsze głosi, że "nie powinno być zbyt szybkiego rozwoju życia seksualnego wśród proletariatu" a drugie, że "obowiązkową jest seksualna wstrzemięźliwość do ślubu". Autor podkreśla w kolejnych przykazaniach, że "stosunek seksualny jest dopuszczalny wyłącznie, jako zakończenie głębokiej i wszechstronnej sympatii do obiektu", a "akt seksualny nie powinien się zbyt często powtarzać". Lekarz rekomenduje też proletariuszom wierność i "unikanie eksperymentów".
Temat erotyki był w ZSRR swego rodzaju tabu, rzadko przenikał do sztuki czy filmu. Tym cenniejsze są zgromadzone na wystawie plakaty z różnych epok ZSRR, których autorom udało się przemycić np. obraz ładnej, nieco rozebranej kobiety. Uwagę przykuwa m.in. portret blond piękności w skąpym stroju siedzącej na świni. Podpis głosi, że to Zinajda Sitnikowa, przodownica pracy i kołchoźnica zachęcająca do "pozyskiwania od jednej maciory do 2,5 tys. kilogramów wieprzowiny rocznie". Plakat pochodzi z lat '40 ubiegłego wieku.
Nieco późniejszy jest wizerunek nagiej modelki portretowanej przez artystów opatrzony napisem: "ucząc się rysunku z natury osiągasz podstawy sztuki rewolucyjnej". Inne przykłady radzieckich plakatów z nawiązaniami do erotyki to praca "Całą wypłatę - żonie" z lat 70. oraz dwa plakaty z lat 80. zachęcające do "szanowania pracy sprzątaczek".
Wystawa w warszawskim Muzeum Erotyki, którą można zwiedzać do 4 grudnia, jest bardzo niewielka - zajmuje tylko jedną salę i na pewno nie wyczerpuje tematu. Jest ona dopełnieniem festiwalu filmowego "Sputnik nad Polską", którego widzowie będą mogli śledzić wątki erotyczne w rosyjskim kinie. W programie festiwalowym znajduje się 16 filmów: "Ciało", "Czterdziesty pierwszy", "Dziwadła i ludzie", "Encore, jeszcze raz!", "Jesień", "Katia Ismaiłowa", "Letni deszcz", "Mała Wiera", "Miłość we troje", "Moskiewska parada", "Nad ciemną wodą", "Naga w kapeluszu", "Sierp i młot", "Woźnica i Król", "Wycieczka do Wiesbaden", "Zazdrość bogów".
PS (19.11.). Okazuje się, że te plakaty z wystawy - pochodzące jakoby z czasów ZSRR - to zwykła podróba. Namalowano je kilka lat temu, stosując stylizację z czasów sowieckich. Jakaś erotyka w sztuce ZSRR, o dziwo, jednak była: