liberum veto liberum veto
1650
BLOG

Rosja - upadłe mocarstwo

liberum veto liberum veto Rozmaitości Obserwuj notkę 28

Jest konkurs na wypracowanie na temat współczesnej Rosji. Są nagrody, aż osiem, więc postanowiłem wystartować. Zwłaszcza że konkurencja na razie mizerna. Tylko trzech kandydatów... Może więc dostaniemy po dwie książki Politkowskiej każdy... Jeśli poważnie, trochę mnie zastanawia tak słaby odzew na ten konkurs. Rosja jest przecież w polskiej debacie politycznej wszechobecna. Katastrofa smoleńska, raport MAK, domniemany spisek Tuska z Putinem, Katyń, kondominium niemiecko-rosyjskie, pakt Ribbentrop - Mołotow, gazociąg północny, IV rozbiór Polski itd. itp. Można by tak kontynuować jeszcze długo.

Salonowy naród nie rzucił się jednak jakoś gremialnie do piór, aby podzielić się swoimi przemyśleniami na temat współczesnej Rosji. W sumie może to nawet i lepiej. Różne można z tego wyciągnąć wnioski. Może po prostu Rosja wcale nie jest aż tak istotna dla tzw. "przeciętnego Polaka", jak można by sądzić po egzaltowanych i emocjonalnych (nierzadko ponad miarę) wypowiedziach polskich polityków... Grających często "rosyjską kartą" (czytaj: fobiami antyrosyjskimi) w swoich kampaniach wyborczych. Może ten temat nie jest wcale aż tak nośny, jak można by przypuszczać...

Spojrzenie Polaków na Rosję jest niewątpliwie poważnie obciążone bagażem historycznych doświadczeń (rozbiory, rusyfikacja, stłumione powstania narodowe, wspomniany pakt Ribbentrop - Mołotow, narzucenie systemu komunistycznego po wojnie etc.). Czynniki te odgrywają znaczącą rolę także i dziś. Zakłócają obiektywną ocenę współczesnej Rosji, postrzeganej wciąż jeszcze jako państwo stanowiące największe zagrożenie dla niepodległości i suwerenności Polski. Czy słusznie?

Moim zdaniem, trudno o jednoznaczną odpowiedź. Z jednej strony, takie stawianie sprawy jest uzasadnione. Potencjalne zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski pochodzą praktycznie wyłącznie ze strony Rosji. Wystarczy zwrócić uwagę na naszpikowanie Obwodu Królewieckiego wyrafinowanym uzbrojeniem. Te rakiety wycelowane są głównie w obiekty strategiczne znajdujące się na terytorium Polski. W przypadku poważnego konfliktu zbrojnego w Europie, Polska byłaby wystawiona na zmasowane uderzenie militarne ze strony Rosji. Byłaby pierwszą ofiarą tej wojny. 

Nic jednak nie wskazuje na możliwość zaistnienia takiego konfliktu zbrojnego, w dającej się przewidzieć przyszłości. Są to więc tzw. "strachy na Lachy". Poza tym Polska jest na ten wypadek dobrze zabezpieczona, jako członek NATO i UE możemy liczyć na pomoc Sojuszników. I są to gwarancje bezpieczeństwa znacznie bardziej realne niż "egzotyczne sojusze" wojskowe przed II wojną światową.     

Nie ma więc przesadnej potrzeby, aby na Rosję patrzeć wyłącznie jako na źródło potencjalnego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski. Chociaż tendencje imperialne są w Rosji nadal obecne. Poczucie mocarstwowości, uzasadnione chyba wyłącznie posiadaniem arsenałów broni jądrowej. Tudzież wyjątkową pozycją stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ, z prawem weta.  Daje to wciąż złudzenia posiadania statusu wielkiego mocarstwa, na równi z USA czy Chinami. 

Wielkim mocarstwem Rosja jednak być przestała już dawno temu, wraz z rozpadem ZSRR. Model rosyjski przestał być atrakcyjny dla Europy czy świata, pod względem politycznym, ideologicznym czy tym bardziej gospodarczym. A tak jeszcze było w latach 70-tych czy 80-tych. Dziś nikt nie che się wzorować na Rosji. Nie chce brać z niej przykładu. Rosja znalazła się faktycznie na peryferiach współczesnego świata. Może być postrzegana jako "chory człowiek Europy". Nie jest to już jednak "choroba zaraźliwa", grożąca wywołaniem "epidemii" w Europie (nawiązuję tu do leninowskiego hasła światowej rewolucji komunistycznej), co było dość realne w okresie po zakończeniu I wojny światowej. Hasła rewolucji październikowej były wtedy dość popularne w Europie. 

Jako się rzekło, dzisiaj rosyjski model rozwoju cywilizacyjnego nikogo raczej nie pociąga. Rosja z kolei nie chce się integrować z Europą. Wprowadzać u siebie europejskich standardów demokracji, wolności mediów czy przestrzegania praw człowieka. Jej prawo i suwerenny wybór. Tylko na tym traci. Współczesna Rosja jest w rozkroku pomiędzy Europą i Azją. Z tym, że znacznie jej jednak bliżej do modelu azjatyckiego. Próbuje teraz nawet tworzyć Unię Eurazjatycką, jako swoistą "konkurencję" (?!) dla Unii Europejskiej. Pozyskała dla tego projektu na razie tylko Białoruś i Kazachstan. Bo nawet Ukraina nie chce mieć z tym nic do czynienia. Opowiada się za integracją z Unią Europejską. 

Czar Moskwy i urok Kremla prysł jak bańka mydlana. Może  więc rzeczywiście nie warto się przesadnie zajmować i przejmować kondycją współczesnej Rosji. Mocarstwem dawno już być przestała. Nie jest dla nas groźna.   

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości