liberum veto liberum veto
4527
BLOG

Za co siedzi Julia Tymoszenko?

liberum veto liberum veto Rozmaitości Obserwuj notkę 16

Skazanie byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko na 7 lat więzienia budzi nadal wielkie emocje. Wyrok sądu w Kijowie został zgodnie potępiony przez Unię Europejską, USA, a nawet też i Rosję (zdziwienie wyraził premier Putin). Choć państwo to nie słynie raczej w świecie z wysokich standardów demokracji. Chyba nigdzie wyrok dla Tymoszenko nie znalazł poparcia czy zrozumienia. Pomijając kilku użytkowników S24...  

Warto przypomnieć kulisy zawarcia kontraktu gazowego Ukrainy z Rosją, który zaprowadził teraz Julię Tymoszenko za więzienne kraty. Działo się to w styczniu 2009 roku. Doszło wtedy do wojny gazowej między Ukrainą a Rosją. Wojny, na której ucierpiały głównie państwa Europy Zachodniej, odcięte w środku zimy (!!!) od dostaw rosyjskiego gazu, wskutek sporu o cenę gazu importowanego przez Ukrainę z Rosji. Poprzednia umowa wygasła wraz z końcem 2008 roku. Nowej nie podpisano, Rosja zakręciła kurek z gazem dla Ukrainy. Ta jednak - korzystając z uprzywilejowanej pozycji państwa tranzytowego - zaczęła bezczelnie kraść rosyjski gaz przeznaczony dla odbiorców w Europie Zachodniej.

Wywołało to poważny kryzys międzynarodowy, określany jako "wojna gazowa". Po kilkunastu dniach, pod naciskiem UE, doszło do porozumienia pomiędzy Kijowem a Moskwą.  Europa odetchnęła z ulgą. Wielką rolę w rozwiązaniu kryzysu gazowego odegrała wtedy premier Ukrainy Julia Tymoszenko. To ona prowadziła twarde negocjacje z Rosją, która dążyła do upokorzenia Ukrainy (napięte relacje z prezydentem Juszczenko) oraz do przejęcia kontroli nad ukraińskimi gazociągami. Takie były wtedy cele Rosji. Nie udało ich się jednak zrealizować, w czym wielka zasługa premier Tymoszenko. Zarzuty o działanie na szkodę Ukrainy są więc w tym przypadku raczej nieuzasadnione.

Tak wynikałoby choćby z depeszy ambasady USA w Kijowie z 30 stycznia 2009 roku, ujawnionej niedawno przez Wikileaks. Jak piszą Amerykanie, ukraińscy politycy uważali, że do konfliktu doszło, bo "głównym celem Rosji było zdyskredytowanie Ukrainy jako solidnego partnera, oraz osiągnięcie kontroli politycznej i handlowej nad ukraińskim systemem tranzytu gazu." Porozumienie negocjowane przez ówczesną premier Tymoszenko zakończyło konflikt, a Moskwa nie osiągnęła żadnego z celów. Jak czytamy w depeszy: "Premier Tymoszenko opisała rezultat jako zwycięstwo Ukrainy i stała się kimś, z kim Putin może ubić interes".

Amerykanie zwracają uwagę na wewnątrzukraiński aspekt gazowego konfliktu. Polityczna walka między ówczesnym prezydentem Juszczenką a premier Tymoszenko miała wpływ na ocenę porozumienia Kijowa z Moskwą. "Pierwsze reakcje Juszczenki i jego rządu skupiły się na krytykowaniu kontraktu wynegocjowanego przez Tymoszenko w Moskwie 19 stycznia, z czasem to stanowisko uległo radykalizacji" - zauważa ambasada. I wskazuje, że Juszczenko atakował zawarcie przez Tymoszenko porozumienia nawet w rozmowach z zagranicznymi partnerami: "Podczas spotkań w dniach 26-28 stycznia z Przewodniczącym Komisji Europejskiej Barroso w Brukseli oraz w Polsce z Prezydentem Kaczyńskim i szefem czeskiego MSZ Topolankiem, Juszczenko wyjaśnił, że Ukraina dostosuje się do zapisów kontraktu, chociaż postrzega go jako niekorzystny dla Ukrainy".

Z depeszy wynika, że w Kijowie nie brakowało głosów, że Tymoszenko negocjując w Moskwie kontrakt gazowy, budowała swoją pozycję w relacjach z Rosjanami. Taki motyw od początku przewijał się w retoryce Juszczenki. Ambasada cytuje w tym kontekście znanego komentatora politycznego Ołeksija Harana, który miał powiedzieć, że "Ukraina ma szczególne powody, by obawiać się tego, co Tymoszenko mogła wytargować na boku dla siebie podczas negocjacji w Moskwie".

Jak czytamy w depeszy, "28 stycznia minister obrony Jechanurow powiedział ambasadorowi, że w kryzysie gazowym chodziło o geopolitykę. Jechanurow powiedział, że Rosja chce mieć monopol na dostawy gazu do Europy, dodając, że Niemcy „aktywnie pomagają” Rosji w osiągnięciu tego celu. Minister określił Ukrainę jako „jedyny system przesyłu gazu, którego Rosja nie kontroluje – a chce go kontrolować”.
  
Amerykańska placówka przyznaje, że za prezydentury Juszczenki relacje Ukrainy z Rosją systematycznie się pogarszały, co miało też - jak pokazał konflikt gazowy - negatywny wpływ na sytuację innych państw w Europie. "Sporadyczne próby zaangażowania się Juszczenki w kryzys w stosunkach z Rosją okazały się bezowocne. Wydaje się, że Tymoszenko wypracowała status osoby, z którą Kreml może współpracować." - pisał ambasador USA w Kijowie. Z relacji ambasady USA w Kijowie wynika, że niezależnie od osobistych politycznych motywów Tymoszenko, faktem jest, że udało jej się pokrzyżować plany Rosji.
 
Autor depeszy powołuje się tu m.in. na rozmowę z jednym z najbardziej cenionych analityków politycznych na Ukrainie, Julią Mostową. "Jej osobista rozmowa z szefem Naftohazu Olehem Dubyną wskazuje, że Moskwa oczekiwała „totalnej kapitulacji”. Putin szukał sposobów na ukaranie Juszczenki. Niemniej jednak ostatecznym celem było zdyskredytowanie Ukrainy jako partnera tranzytowego, oraz przejęcie kontroli nad systemem tranzytowym." To się jednak Moskwie nie udało.

Ceną utrzymania niezależności strategicznych gazociągów była zgoda na wyższe ceny gazu.
 
I za to teraz Julia Tymoszenko została skazana na 7 lat więzienia. Za zapewnienie utrzymania przez Ukrainę kontroli nad strategicznymi gazociągami służącymi do przesyłu rosyjskiego gazu do Europy. Kontroli wartej znacznie większych pieniędzy niż rzekome straty spowodowane zawarciem niekorzystnego (jakoby) kontraktu gazowego z Rosją.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości