liberum veto liberum veto
376
BLOG

Bałtyckie Waterloo Tuska?

liberum veto liberum veto Polityka Obserwuj notkę 0

Prezes Kaczyński opublikował artykuł w "Rzeczpospolitej" (27.04.2011) pt. "Bałtyckie Waterloo Tuska", stanowiący totalną krytykę polityki wschodniej rządu premiera Tuska. Tym razem chodzi o stosunki polsko-litewskie, określane już czasem przesadnie jako najgorsze w Europie.

http://www.rp.pl/artykul/649136.html

Miażdżąca krytyka rządu premiera Tuska ze strony polityków PiS z prezesem Kaczyńskim na czele stała się pewnym rytuałem i nikogo już w Polsce nie dziwi. Podobnie jak zarzuty o uległość wobec Moskwy (słynna już wypowiedź o "kondominium niemiecko-rosyjskim") czy nawet o zdradę interesów narodowych.  

Stosunki polsko-litewskie nie od dziś znajdują się w fazie głębokiego kryzysu i trudno przypisywać tu całą winę rządowi PO-PSL. Także i w czasach rządów PiS nie udało się osiągnąć postępu w najbardziej drażliwych sprawach dotyczących praw polskiej mniejszości narodowej na Litwie (kwestia pisowni nazwisk oraz nauczania w języku polskim). 

Władze niepodległej Litwy przyjęły kurs na integrowanie ("lituanizację") społeczności polskiej. Celowi temu służyć ma rozszerzenie programu nauczania w języku litewskim. Pomimo głośnych protestów ze strony mniejszości polskiej, nowe zasady nauczania wprowadzone zgodnie z niedawno przyjętą ustawą o oświacie nie odbiegają wcale od standardów europejskich, w tym zasad nauczania w szkołach litewskich w Polsce. 

Pisze o tym zresztą w swoim artykule Jarosław Kaczyński:  "Eskalacja niechęci nie była nieunikniona, gdyż strona litewska zaproponowała wycofanie najbardziej niekorzystnych dla Polaków zapisów ustawy oświatowej w zamian za umożliwienie przez polski resort edukacji nauczania w szkołach mniejszości litewskiej (jest ich w Polsce pięć) wszystkich przedmiotów po litewsku, poza językiem polskim. O taką zmianę rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej zabiegali zarówno Polacy z Litwy, jak i polscy politycy. Tymczasem polski rząd najpierw całkowicie zignorował te postulaty, a kiedy sytuacja stała się krytyczna, zaczął desperacko szukać rozwiązania."

Jednym słowem, zabrakło chyba wyobraźni. Zamiast poszukiwania kompromisowego rozwiązania, na zasadach równego traktowania mniejszości polskiej na Litwie i litewskiej w Polsce, zdecydowano się na "wariant siłowy". Z opłakanym, jak widać, skutkiem. Według ocen ekspertów, nowa ustawa o oświacie doprowadzi do likwidacji połowy polskich szkół na LItwie. A można było tego uniknąć. 

Polityka pobrzękiwania szabelką, nagonki medialnej, straszenia Litwy międzynarodowymi trybunałami etc. poniosła fiasko. I chyba nie mogło być inaczej. Trzeba tu jednak przyznać, że duże "zasługi" w podgrzewaniu atmosfery konfliktu i nawoływaniu władz RP do zdecydowanych działań w obronie praw (rzekomo dyskryminowanej) mniejszości polskiej na Litwie położyli także politycy opozycji. Cudze chwalicie, swego nie znacie, panie prezesie Kaczyński... 

Za ilustrację niech posłuży wpis z blogu posła do Parlamentu Europejskiego (wybranego z listy PiS) Janusza Wojciechowskiego pt: "Żarty się skończyli, trzeba zaatakować Litwę" (7.11.2009). Uwagę przykuwa zwłaszcza ten fragment: "Atak musi rozważny i przemyślany, oparty na rzeczowych argumentach, ale przede wszystkim musi być jednolity. Czy PiS, czy Platforma, czy kto tam jeszcze – powinniśmy w tej sprawie przemówić jednym, mocnym polskim głosem."

Chciałoby się zawołać: "Wodzu, prowadź na Wilno". Niestety, prezes Kaczyński swoim elaboratem w "Rzeczpospolitej" wyłamał się z tego "jednolitego frontu antylitewskiego". A szkoda... Wypada tylko mieć nadzieję, że nie nazwie teraz "Wilniuka", europosła Wojciechowskiego "oszołomem". A jak nazwie, to do diabła z nim... W jedności siła, panowie... Czy to PiS, czy Platforma, czy kto tam jeszcze...  Szable w dłoń, bolszewika goń...

http://januszwojciechowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=993&Itemid=42

 1. Trudno, należy dziś powiedzieć, z wileńska zaciągając - żarty się skończyłi - i po prostu trzeba zaatakować Litwę.

   Trzeba ją zaatakować politycznie na wszelkich możliwych forach międzynarodowych, za łamanie prawa i jawną dyskryminację polskiej mniejszości narodowej

   Atak musi rozważny i przemyślany, oparty na rzeczowych argumentach, ale przede wszystkim musi być jednolity. Czy PiS, czy Platforma, czy kto tam jeszcze – powinniśmy w tej sprawie przemówić jednym, mocnym polskim głosem.

   2. Władze Litwy kpią sobie z Polaków w żywe oczy. Litwa jest członkiem Unii Europejskiej. Litwa jest sygnatariuszem Konwencji Ramowej Rady Europy w sprawie ochrony mniejszości narodowych. Litwa podpisała w 1994 roku traktat z Polską. W tych dokumentach jest zapisane jak wół, że mniejszości narodowe mają prawo do pisowni imion i nazwisk w ojczystym języku.

   Litwa traktaty podpisała, po czym według najgorszych sowieckich wzorów, mówi – niet! Żadnej polskiej pisowni imion i nazwisk nie będzie. Polak ma się na Litwie nazywać nie po polsku, tak jak jego ojciec i dziadek, tylko po litewsku, bo tak chce litewska władza.

   3. W stosunkach z Litwą jesteśmy wzorem cierpliwości. Już prawie 20 lat prosimy grzecznie i pokornie – dajcie naszym rodakom choć trochę szacunku. Polska pisownia nazwisk, polskie nazwy miejscowości i ulic obok nazw litewskich, równe z Litwinami prawa do zwrotu majątków.

   Nikt w Polsce nie mówi – tak jak mówi się na przykład w Niemczech – o rewizji granic, nikt nie śni nawet o wyprawie na Wilno, nawiasem mówiąc utracone przez Polskę wyniku paktu Ribbentropp-Mołotow.

   Nasz umiar i powściągliwość władze litewskie najwyraźniej uznały za słabość i robią z naszymi rodakami co chcą.

   4. W piłce nożnej najlepszą obroną jest atak, w bardziej zrozumiałej dla Litwinów koszykówce chyba też. Nie możemy zostawić naszych rodaków samych sobie i musimy atakować Litwę, a jednym z miejsc takiego ataku powinien być Parlament Europejski.

   Tam Litwa musi usłyszeć twardy zarzut, że łamie prawo międzynarodowe, że łamie standardy praw człowieka, ze swoim postępowaniem podkopuje filary, na których stoi Unia Europejska.

   I niech politycy litewscy nie prawią w odpowiedzi dyrdymałów, że zarzuty wobec Litwy służą Rosji.  Imperialnym skłonnościom w Rosji najlepiej sprzyja właśnie to, co od lat robią władze litewskie.

   5. Ja w każdym razie będę Litwę w Europarlamencie atakował i mam nadzieję, że nikt mnie z tego powodu w Polsce nie nazwie oszołomem. A jak nazwie, to do diabła z nim.

   Ja też mam wileńskie korzenie i gdyby Sowieci nie wywieźli mojej matki na Sybir, to może mieszkałbym dziś w Wilnie i przeżywał to, co moi rodacy dzisiaj przeżywają.

   6. Moja śp. Matka podarła w Kazachstanie wciskany jej na siłę sowiecki dowód osobisty. Zrobiła to na oczach sowieckiego urzędnika, który Bóg jeden wie dlaczego nie posłał jej wtedy do łagru.

Litewski paszport z moim nazwiskiem – Janusas Vojciechovskis -też bym chyba podarł.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka